sobota, 18 lutego 2012

Wojna w Iranie?

 Jeszcze rok temu Irańczycy kupowali w kantorach dolara po 10,5 tys. riali. Dziś muszą zapłacić niemal 17 tys. Na ulicach Teheranu, po raz pierwszy od wielu lat, tematem numer jeden jest lęk przed wojną. Wszystkie poprzednie dyplomatyczne konflikty z Zachodem i z Izraelem traktowano w Iranie raczej jako rodzaj politycznego teatru i kontrolowanych napięć. Dziś jest inaczej, ludzie naprawdę się boją" - przekonuje w "Tygodniku Powszechnym" Marek Kęskrawiec.
 
Publicysta przypomina, że ostatnia eskalacja pomiędzy Iranem a krajami Zachodu rozpoczęła się pod koniec listopada ubiegłego roku. Wtedy, tłum nasłany przez ajatollahów splądrował brytyjską ambasadę w Teheranie. To wydarzenie doprowadziło do zamrożenia stosunków dyplomatycznych z Wielką Brytanią, co jak zauważa autor, ponoć miało się odbyć bez wiedzy irańskiego prezydenta Ahmadineżada.

"Tym, którzy pamiętają brutalne rozprawienie się przez rząd z demonstrantami latem 2009 r., może wydać się to nieprawdopodobne, jednak dziś świecki ośrodek władzy, kierowany przez Ahmadineżada, uchodzi na świecie za stosunkowo przewidywalny. O wiele niebezpieczniejsze wydają się być religijne elity, skupione wokół duchowego przywódcy Alego Chameneiego, oraz część generalicji, kierującej doborową Gwardią Strażników Rewolucji" - pisze Kęskrawiec.

To właśnie stamtąd w opinii dziennikarza "Tygodnika" wyszedł rozkaz, by po raz pierwszy w historii islamskiej republiki zagrać tak ostro kartą militarną. Dodaje on jednocześnie, że niedawne manewry irańskiej floty i lotnictwa miały wyraźny i oficjalnie ogłoszony cel: zamknięcie – na wypadek kolejnych zachodnich sankcji – strategicznej cieśniny Ormuz, łączącej wody Zatoki Perskiej z Oceanem Indyjskim. To właśnie tą drogą płynie jedna trzecia wszystkich morskich transportów ropy naftowej.


"Nie przeceniałbym jednak znaczenia tych manewrów. Są one bardziej wynikiem strachu niż siły i pewności siebie. Choć na płaszczyźnie werbalnej Teheran przyzwyczaił nas do gróźb, w dziedzinie faktów dokonanych zazwyczaj zachowywał się racjonalnie. Zapewne tak będzie i tym razem" - przekonuje publicysta.

"Co prawda armia irańska jest w stanie stawić dużo większy opór niż kiedyś wojska Saddama Husajna, jednak dotyczy to wyłącznie możliwości obronnych w razie inwazji. Przy działaniach zaczepnych dysproporcja sił oraz różnica technologiczna między Irańczykami a Amerykanami jest tak wielka, że zapewne kwestią kilku dni byłoby przejęcie inicjatywy przez flotę USA, stale obecną w tym regionie świata" - ocenia dalej na łamach "Tygodnika Powszechnego".

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/program-nuklearny-iranu/wojna-w-iranie-jest-o-krok-ludzie-tu-naprawde-sie-,1,4997841,wiadomosc.html