czwartek, 29 lipca 2010

NOWE MATARIAŁY DOWODOWE W SPRAWIE KATASTROFY POD SMOLEŃSKIEM

Nie daje mi ona spokoju bo znam skalę manipulacji jaką tutaj wdrożono.Dziś zbiór moich przemyśleń i wielu materiałów źródłowych. Przytoczę kilka istotnych faktów. Będą wzmianki o pierwszych próbach uciszania niepokornych dziennikarzy przez prokuraturę. Poruszę w tym tekście także mechanizmy manipulacji, jakie wdrożył reżim tworząc antysmoleńską psychozę. Zaś w ostatniej części tekstu, chyba najważniejszej, przedstawię materiały prasowe, według których na pokładzie prezydenckiego samolotu mogło dojść do wybuchu. Tekst jest dość długi, ale warto go przeczytać.

‘Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że warszawskiej Prokuraturze Okręgowej przekazano materiały ws. ‘rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa dot. katastrofy prezydenckiego samolotu’. Chodzi m.in. o opublikowane przez ‘Gazetę Polską’ fragmenty zeznań por. Artura Wosztyla.
Materiały ws. ‘publicznego rozpowszechn iania bez zezwolenia’ przekazała Prokuraturze Okręgowej w Warszawie Naczelna Prokuratura Wojskowa. Chodzi o treść zeznań Wiktora Ryżenki – kontrolera lotów w Smoleńsku – i Artura Wosztyla – pilota samolotu Jak-40, który wylądował z dziennikarzami przed katastrofą prezydenckiego tupolewa.’ koniec cytatu.

Tak więc mamy pierwszy przypadek uciszania dziennikarzy którym zależy na rozwikłaniu zagadki katastrofy smoleńskiej. Zagadki w której pytań jest coraz więcej. To bardzo niebezpieczny precedens. Może się okazać, że ten precedens będzie miał kontynuację w kolejnych postępowaniach prokuratury. Chyba każdy ma świadomość tego, iż dzięki umiejętnym manipulowaniem kruczkami prawnymi w naszym kraju można uciszyć każdego dziennikarza, można zniszczyć każdego przedsiębiorcę wspierającego finansowo inną partię niż te reżimowe (postkomunistyczne).
Przypomnijmy, iż Artur Wosztyl, pilot jaka 40, wniósł bardzo ważne zeznania w sprawie którą się interesujemy. Nakrył on rosyjskich kontrolerów lotu na gorącym uczynku.

Podsłuchał komendę, jaką kontroler lotu wydał załodze prezydenckiego samolotu. Wieża nakazała zejść samolotowi do wysokości 50 metrów. Tymczasem wszyscy wcześniej twierdzili, oficjalnie, że takiej komendy w ogóle nie było. Zeznanie pana Wosztyla zdemaskowało kolejny element układanki wielu elementów o nazwie ‘kłamstwo smoleńskie’.
Kogo następnego będzie chciała uciszyć prokuratura? Dlaczego przegięcia w drugą stronę, czyli agresywne popieranie wersji oficjalnej, np przez Palikota, nie są ścigane?

Tutaj przechodzimy do punktu następnego. Kłamca katyński, poseł Palikot dał kolejny popis. Oczywiście, główne portale niemal natychmiast dokonały reklamy wpisu z jego bloga, który Palikot popełnił:
‘Janusz Palikot w najnowszym wpisie na swoim blogu w Onet.pl pisze o tragicznie zmarłym polityku PiS, Przemysławie Gosiewskim.

Poseł Platformy napisał, że ‘Gosiewski żyje. Widziano go na peronie we Włoszczowej, jak zmagał się z Ruskimi, ale dał radę’.
‘Trzeba ekshumacji wszystkich zwłok’ – pisze polityk Platformy dodając, że ‘być może Rosjanie je porwali i dziś przetrzymują na granicach dawnego imperium.’

Ogromny sukces odniosła tego typu propaganda w naszej postkomunistycznej rzeczywistości. Teraz, według części społeczeństwa, stawianie jakichkolwiek pytań w sprawie katastrofy jest niemal natychmiast klasyfikowane jako sianie fermentu, PiSizm, tworzenie teorii spiskowych i ogólnie oszołomstwo.

Dziś nie wolno w ogóle stawiać pytań, gdyż od razu zostanie się zakrzyczanym przez różowo czerwony, postkomunistyczny salonik. Dla tych ludzi nie liczy się to, że nie zostały nam przekazane żadne materiały dowodowe, że wersja oficjalna się kupy nie trzyma. Spece od manipulacji III RP ponownie użyli techniki manipulacyjnej o nazwie „pies Pawłowa”. Dzięki temu dla części społeczeństwa ślepe popieranie wersji oficjalnej jest powodem do podbudowania ego i zaliczenia własnej osoby do tzw ‘inteligencji’.
Kora Jackowska, narkomanka i skandalistka pochodzenia żydowskiego napisała w liście do Palikota, iż Prezydent Lech Kaczyński urządził huczną imprezę zakrapianą alkoholem, i dlatego spóźnił się na samolot. Ta wypowiedź kryje oczywiste niedopowiedzenie. Jest to sugestia, iż dzięki spóźnieniu Prezydenta doszło do katastrofy. Jest to wyjątkowo kłamliwe i obrzydliwe, gdyż jaki niby wpływ miałoby mieć jakiekolwiek spóźnienie, skoro, według wersji oficjalnej, zawinił pilot bądź warunki pogodowe? Warto dodać, że spóźnienie miało wymiar 25 minut, co tylko potwierdza absurdalność tych rzygowin.

Andrzej Mrozowski dopuścił się podobnej, ohydnej manipulacji. Powiedział na antenie należącego do Michnika radia tok fm, iż wie od posłów PO, o czym rozmawiali Lech i Jarosław Kaczyński przez telefon satelitarny. Z tą rozmową jest związana kolejna legenda, w którą wierzy zmanipulowana przez propagandę część społeczeństwa. Te rzygowiny Mrozowskiego pod adresem zmarłego Prezydenta także zawierają pewną sugestię. Sugerują, iż Lech Kaczyński był winny katastrofie. Oczywiście, nikt nigdy nie zweryfikuje treści tej rozmowy ani nie poda jej do wiadomości publicznej. Jednak oszczerstwo zostało już rzucone, zmanipulowane umysły jeszcze bardziej uwierzyły w swoją wersję, zaś sama legenda ideologii ‘ląduj dziadu’ została dodatkowo wzmocniona wypowiedzią kolejnego oszczercy.

Wielkim sukcesem reżimowej propagandy jest fakt, iż udało się spór o katastrofę smoleńską wbić w kraby sporu partyjnego, czyli wojny polsko polskiej. Od dziś każdy kto zadaje jakiekolwiek pytania w sprawie katastrofy jest z marszu uznawany za zwolennika PiS, radia Maryja, ojca Rydzyka itp. Pytania są w tym wypadku tematem tabu i jeśli nie chcesz być zbesztany przez tzw ‘inteligencję’ od oszołomów, to siedź cicho. Takie jest przesłanie tego konfliktu.

Ostatnio powstał ‘Ruch Poparcia Palikota’ (RPP). Na stronie tego ruchu jest umieszczone logo Platformy Obywatelskiej, tak więc ruch ten ma poparcie najwyższych władz tej partii. Można tam wyczytać skandaliczne wypowiedzi pod adresem zmarłego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ruch ten wprost oskarża Prezydenta o spowodowanie katastrofy. Warto tutaj przypomnieć doniesienia medialne opublikowane na portalach niedługo po katastrofie smoleńskiej. Otóż artykuły te wprost sugerowały, że to Lech Kaczyński zasiadł za sterami samolotu i własnoręcznie pilotował samolot! To wprost niewyobrażalne, ale tak było. To upodla tych, którzy takie kłamstwa kreują. Do jakiego poziomu oni się zniżą, aby jeszcze bardziej rozpropagować ‘kłamstwo smoleńskie’? Już teraz sięgnęli dna, może więc po przyłożeniu ucha do tegoż dna, usłyszą pukanie od spodu?
Warto tutaj dodać, iż ruch poparcia Palikota zaczął agresywną propagandę nastawioną na zmanipulowaną młodzież wtedy, gdy Jarosław Kaczyński, jego partia i inne stronnictwa patriotyczne zaczęły domagać się wyjaśnienia prawdy o tej tragedii. Była to odpowiedź spin doktorów i speców od manipulacji masami na domaganie się wyjaśnienia zagadki katastrofy.

Klasyk demokratycznego liberalizmu wicehrabia Alexis de Tocqueville powiedział kiedyś, że nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niesprawiedliwości, której nie dopuściłby się skądinąd łagodny i liberalny rząd jeśli zabraknie mu pieniędzy. Twarda postawa Skrzypka wobec fiskalnego dyletantyzmu koalicji rządzącej stanowiła realne zagrożenie dla ‘sukcesu’ rządu Tuska i mogła doprowadzić w niedalekiej perspektywie do głębokich politycznych pęknięć w fundamencie władzy Platformy Obywatelskiej. Platforma chce rehabilitować WSI, flirtuje z Rosją.

Ten szybki powrót do usług skompromitowanych i bezwzględnych ludzi z WSI nie spotkał
się jednak z uznaniem wojskowych. Indywidualne motywy niezadowolenia są z pewnością zróżnicowane ale faktem jest to, że resort min. Klicha, zatrudniający m.in. byłego szefa WSI na stanowisku szefa kadr, jest w klinczu z generalicją a raczej był. Śmierć elity polskiego wojska w Smoleńsku nie spowodowała zbędnego smutku u ludzi z WSI, ponieważ ci wojskowi byli bardzo niechętni WSI.

Słuszna była natomiast ocena, że katastrofa nie miała absolutnie żadnego wpływu na prezydenckie szanse Komorowskiego, którego ulokowanie w fotelu prezydenta jest chłopcom z WSI bardzo na rękę. Po pierwsze Komorowski to łatwy w sterowaniu swój człowiek; a po drugie będzie stanowił idealne narzędzie do wywierania nacisku na Tuska.
WSI szybko odbudowuje swoje wpływy i bez wątpienia ma już znaczący wpływ na polityczne sprawy kraju. W tym celu powstało w styczniu stowarzyszenie SOWA.

Informacja podana przez rosyjskich śledczych, iż czarna skrzynka rejestrująca parametry lotu jest możliwa do analizowania tylko w Polsce okazała się być błędną. Te czarne skrzynki, produkcji polskiej firmy ATM, Rosjanie odczytywali w przeszłości, np po katastrofie chińskiego Tupolewa. Oznacza to, że także w wypadku czarnej skrzynki z prezydenckiego Tupolewa mieli możliwość jej odczytu, i co najważniejsze, dokonania w niej ingerencji, czyli ‘kreatywnego’ tworzenia faktów.

Skrzynka ta, po badaniach w Polsce, została odesłana do Moskwy. Do dziś treści jakie zawiera są tajne, nie istnieją nawet przecieki na ten temat. Przedstawiciel firmy ATM nie chciał ujawnić, co zostało odczytane z tej czarnej skrzynki, zasłaniał się tajemnicą śledztwa. Milczy również prokuratura, jak i Służba Kontrwywiadu Wojskowego, która wbrew zapewnieniom nie udzieliła na ten temat żadnych informacji. Jaką tajemnicę zawiera to urządzenie? Według pilotów rozszyfrowanie tego urządzenia i porównanie zapisu z zapisami z innych czarnych skrzynek jest kluczowe.

Z polskiej czarnej skrzynki zachowały się jedynie nośniki z danymi. Części elektroniczne podobno uległy zniszczeniu. Przedstawiciel firmy ATM mówi, iż gdyby Rosjanie dokonali odczytu ich czarnej skrzynki bądź jawnej ingerencji w zapis, to zachowałyby się na niej ślady tych czynności. Może to dlatego dane z tej skrzynki są tajemnicą?

Z nieoficjalnych informacji wynika, że zapisy polskiej czarnej skrzynki pokrywają się z zapisami technicznymi pozostałych skrzynek, w tym m.in. dotyczącymi parametrów lotu. Według ?Dziennika. Gazety Prawnej? o godzinie 8.41.02 polskiego czasu, ogon samolotu, czyli statecznik pionowy z silnikami, odpadł od maszyny. Półtorej sekundy później rozpędzony do prędkości ok. 290 km/h i obrócony o 180 stopni Tu-154M uderzył dachem o ziemię. Przednia część samolotu, kokpit, salonka prezydencka i saloniki VIP-ów zostały rozerwane pod wpływem siły uderzenia. Druga część maszyny została zgnieciona pod ciężarem tzw. centropłatu. Systemy maszyny przestały działać o 8.41.04 i ten czas przyjęto jako czas katastrofy.

Według nieoficjalnych informacji podawanych przez prasę, na dwie sekundy przed uderzeniem w ziemię ogon samolotu wraz ze wszystkimi silnikami odpadł od reszty samolotu. Samolot był wtedy jeszcze w powietrzy i teoretycznie, według wersji oficjalnej, do takiego zdarzenia nie mogło dojść. Cały ten opis musi budzić zastrzeżenia ? wynika z niego bowiem, że choć samolot uderzył w ziemię najpierw przednią częścią, to już wcześniej zniszczeniu uległ ogon wraz z silnikami. Gdyby tak rzeczywiście było, trzeba wyjaśnić, dlaczego ogon samolotu oderwał się przed zderzeniem z ziemią. To może sugerować, że na pokładzie samolotu Tu-154M przed upadkiem doszło do wybuchu.
Czy tak rzeczywiście było? Na to pytanie nie chciał odpowiedzieć ani prokurator wojskowy, ani rzecznik sił powietrznych, ani też przedstawiciel firmy ATM.


Podobieństwo?


źródło: Alexirin's Blog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz